Klasa 6 SP - Szczęśliwi, którzy odkrywają piękno - Zeszyt ćwiczeń. 16,50 zł. Klasa 6 SP - Szczęśliwi, którzy odkrywają piękno - Przewodnik metodyczny. 32,00 zł. Nowość. Klasa 6 SP - Szczęśliwi, którzy odkrywają piękno. Pomoce z dostosowaniem . do specjalnych potrzeb edukacyjnych uczniów. Dziś dla nas jest to Wielkie Święto i przybliżajmy się „do tronu łaski, jakim jest Boże Miłosierdzie.” Zapraszam Was do namalowania Obrazu Jezu Ufam Tobie. Poniżej znajduje się katecheza interakcyjna, która da Wam garść informacji o Swiętej siostrze Faustynie i o Obrazie danym nam przez Samego Jezusa. Zeszyt ćwiczeń dla klasy III szkoły podstawowej "Poznaję Jezusa" z wersją multimedialną. Odzwierciedla tok katechezy zawarty w przewodniku metodycznym. Proponuje zadania z wykorzystaniem podręcznika ucznia. Multimedialna wersja podręcznika z elementami interaktywnymi motywuje ucznia do twórczej pracy. Aby uzyskać dostęp należy 16,50 zł. Nowość. Klasa 8 SP - Szczęśliwi, którzy zdobywają świętość - Przewodnik metodyczny. 32,00 zł. Klasa 8 SP - Błogosławieni, którzy ufają Jezusowi - Podręcznik do religii. 22,50 zł. Klasa 8 SP - Błogosławieni, którzy ufają Jezusowi - Teczka pomocy. 21,50 zł. Narodzenie Pana Jezusa - autor wersji oryginalnej Elżbieta Boże Ciało - z Jezusem idziemy Dobre Serce Jezusa otwarte dla nas - inspiracja Małgorzata Czasopisma. Proponujemy biuletyny liturgiczne „Od Słowa do Życia” i „Dzień Pański”. Pierwszy z nich, „Od Słowa do Życia”, zawiera teksty liturgiczne Mszy św. na każdy dzień, a także rozważania do każdego z czytań i propozycje pytań do refleksji na temat Słowa Bożego. Drugi, „Dzień Pański”, to czterostronicowy . Boże Narodzenie tuż, tuż i choć śnieg i mróz nas na razie oszczędzają, tym razem przygotowałam zestaw, dzięki któremu boże narodzenie zagości w dekoracjach, pracach i na zajęciach. Materiały można wykorzystać dowolnie – można drukować je w wersji XL, prezentować na zajęciach językowych, podczas pracy indywidualnej i stosować zajęć terapeutycznych. Słowem – można wszystko, ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Jak można wykorzystać obrazki – uniwersalne pomysły dla dzieci w wieku przedszkolnym? pocięty obrazek – puzzle; obrazki w dwóch kopiach – gra Memory; podział na sylaby nazw obiektów przedstawionych na ilustracjach; doskonalenie umiejętności aktywnego słuchania: To o czym mówię jest duże, zielone, ma przyjemny zapach. – zadaniem dzieci jest wskazać odpowiedni obrazek (choinka); Kim jestem? Czym jestem? Dzieci otrzymują papierowe opaski na głowy. Za pomocą gumy do plakatów nauczyciel mocuje dziecku na pasku jedną z wylosowanych kart: Mikołaj, choinka, renifer, bałwan, skrzat, itp. Nie jest ona znana dla dziecka. Zadaniem uczestników jest zadawać pytania zamknięte (takie, na które odpowiemy TAK lub NIE), tak, by dowiedzieć się kim lub czym są. Dobra zabawa gwarantowana! Zabawy doskonalące słuch fonematyczny: Obrazki rozwieszone są w sali. Gdy muzyka gra, dzieci biegają swobodnie. Gdy muzyka cichnie, nauczyciel dyktuje nazwę obrazka (sylabami lub głoskami) – zadaniem dzieci jest jak najszybciej znaleźć go w sali. Zabawy rozwijające twórcze, niekonwencjonalne myślenie: Dziwne pary – nauczyciel przygotowuje obrazki z różnych bloków tematycznych. Zadaniem dziecka jest wylosować dwa dowolne, np. renifer + jabłko i odszukać jak najwięcej podobieństw: np. Jabłko jest czerwone. Nos renifera jest czerwony. Jabłko i renifer nie potrafią mówić, itp. Kolorowanki mogą być wykorzystane do kalkowania – świetny sposób na doskonalenie małej motoryki Zalaminonowane kolorowe obrazki mogą służyć do nauki rysowania po śladzie (mazakiem suchościeralnym) Co zniknęło? – nauczyciel rozkłada 3-6 ilustracji przed dziećmi. Wspólnie z nimi nazywa je i prosi, by zapamiętały wszystkie. Następnie dzieci zamykają oczy, a nauczyciel chowa jeden rysunek. Zadaniem dzieci jest odgadnąć co zniknęło. Świetne ćwiczenie doskonalące pamięć wzrokową. Ułóż zdanie – dzieci losują po jednej ilustracji. Ich zadaniem jest ułożyć zdanie zawierające wylosowany wyraz. Starsze dzieci mogą próbować stworzyć historię dodając kolejne elementy wg posiadanych ilustracji Skąd brać kolorowe obrazki? Mnóstwo jest ich >tutajtutaj< Kostka do gry: A tutaj wszystko co do niej potrzebne do druku: do-gry-z-kostka Szablony Przydać mogą się również szablony – zarówno do prac plastycznych, jak i dekoracji: Ćwiczenia, karty pracy – 15 wzorów: Do pobrania tutaj: karty-pracy Kolorowanki: Do pobrania tutaj: kolorowanki Poszukujecie scenariusza na jasełka? Ten jest genialny: Scenariusz spektaklu jasełkowego Poszukujecie innych ciekawych inspiracji? Może Was zainteresować: Pierniczki – błyskawiczny przepis Szopka bożonarodzeniowa do wydruku Jak zwolnić piosenkę? – prosta instrukcja Megapaka inspiracji Dziękuję za kolejną wizytę! Pani MoniaMonika Sobkowiak - jestem nauczycielką, neurologopedą, autorką gier i książek dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Od lat pracuję z dziećmi i dzielę się wiedzą oraz doświadczeniem z rodzicami i nauczycielami. A dziś – mam przyjemność gościć tutaj Ciebie! Adwent zapowiada się nadzwyczaj „ciekawie”. Tutaj słowo „ciekawie” nie na darmo jest w cudzysłowie. Wyobraźcie sobie, że mówię to z przekąsem w głosie. Jak zazwyczaj wygląda każdy, normalny Adwent dla katechety? Przygotowanie jasełek w szkołach, uczestnictwo w roratach z dziećmi, przygotowanie okolicznościowej gazetki w szkole, ćwiczenie kolęd z uczniami. Każdy z nas to zna z własnego doświadczenia. Zazwyczaj jest to czas bardzo intensywnej i wymagającej pracy. I to takiej, która niekoniecznie odbywa się w szkole czy w salach parafialnych (kto nie robił ozdób świątecznych do szkoły w swoim domu?). Wszystko wskazuje na to, że tegoroczny Adwent i święta będą przeżywane inaczej niż do tej pory. Przyczyna nazywa się COVID-19. Pozwólcie, że o samym wirusie nie będę się rozpisywał, bo i tak ciągle o nim wszędzie słyszymy. Sami pewnie też doświadczyliśmy jego działania – czy to na sobie, czy na uczniach lub naszych bliskich. Mówimy, że Adwent jest czasem radosnego oczekiwania na przyjście Chrystusa. Po pierwsze, przygotowujemy się do dobrego przeżycia świąt Bożego Narodzenia, a po drugie, ten czas ma nam pomóc w przygotowaniu się na ostateczne przyjście Chrystusa. I jedno, i drugie jest dla nas, chrześcijan, sprawą niezwykłej wagi. Z własnego doświadczenia wiem, że Adwent to szczególnie trudny czas dla nas – katechetów. Dopóki pracowałem w szkole podstawowej, był to czas wszelkiego rodzaju prób do jasełek, uczenia kolęd czy porannego, bardzo wczesnego uczestnictwa z uczniami w roratach. Przyznam otwarcie – talentu do przygotowania jasełek nie miałem, nie mam i chyba mieć nie będę. Zazwyczaj polegało to na przygotowaniu przedstawienia czy koncertu kolęd we współpracy z innymi nauczycielami. I tutaj pierwsza rada: jeżeli nie wiesz, jak się zabrać do jasełek, to po prostu poproś o pomoc w pokoju nauczycielskim. Z pewnością znajdzie się kilka osób, które pomogą i zaangażują w to wydarzenie swoje klasy. To tyle, jeżeli chodzi o kwestie sceniczne. Pozwólcie, że przejdę do tych duchowych, bowiem jeśli chodzi o rzeczy okołoświąteczne, to doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje w społeczeństwie już od 3 listopada. Sklepy i ulice zaczynają wyglądać jak żywcem wyjęte ze słodkiego zdjęcia przedstawiającego św. Mikołaja (oczywiście tego reklamującego pewien napój gazowany), elfy, świecidełka, lampeczki itp. No i oczywiście w tle ciągle słychać piosenkę Last Christmas zespołu Wham! Może w tym roku będzie spokojniej. Nie mam nic przeciwko przystrojonym ulicom, bo one naprawdę mogą nas wprowadzić w bardziej radosny nastrój. To, co mnie zastanawia, to podejście ludzi do świąt Bożego Narodzenia. W czasie przedświątecznym w wielu miejscach możemy spotkać się z życzeniami Wesołych Świąt, na witrynach sklepowych możemy przeczytać o przedświątecznych promocjach, wyprzedażach. Co mnie w zeszłym roku zdziwiło, to tekst, który pojawiał się w wielu miejscach, czyli Merry X-mas. Chciałbym kiedyś na sklepowych witrynach przeczytać po prostu Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Gdzieś to Boże Narodzenie wypadło z naszego języka. Nawet w języku angielskim nie słyszymy już Christmas. No dobrze, może się nie znam lub jestem staroświecki, bo być może rzeczywiście to X bierze się z greckiego słowa Χρίστος (pol. Chrystus). W każdym razie zwróćmy uwagę na to, jak będziemy się do siebie zwracać w tym bardzo pięknym czasie. Jakich będziemy życzyć świąt? A właściwie, co będziemy świętować? Nie bójmy się tego, że ktoś nas zlekceważy czy wyśmieje. Zwracajmy się do siebie tak, aby przekazywać tę dobrą informację o tym, że Bóg się rodzi pośród ludzi. Może dla kogoś będzie to powód do zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę świętuje? Przypuszczam, że niestety wielu ludzi traktuje święta Bożego Narodzenia jak zwykły czas na spotkanie z rodziną i przyjaciółmi, zapominając o najważniejszym spotkaniu – z Jezusem Chrystusem. Jeżeli sami nie zadbamy o osobiste zaangażowanie się w przeżywanie Adwentu, to święta Bożego Narodzenia przeżyjemy na bardzo płytkim poziomie. A przecież jako katecheci mamy również uczyć naszych uczniów tego, jak powinno się przeżywać głęboko święta Bożego Narodzenia. Chciałbym przedstawić dwie propozycje, które warto podjąć podczas Adwentu:Te dwie rzeczywistości są podstawowymi aspektami dobrego przygotowania do Bożego Narodzenia. Spróbujmy przyjrzeć się Mszy Św. i temu, co jest proponowane przez Kościół na czas Adwentu. Po pierwsze, warto zadbać o roraty. Wiem, że dla niektórych będzie to bardzo wymagające zadanie, aby wcześnie rano wstać, przygotować się do pracy, wyprawić swoje dzieci do szkoły. Jednak warto spróbować ten trud podjąć. Od kilku lat zastanawia mnie, co zrobić, aby roraty nie były tylko Mszą Św. dla dzieci. Mam wrażenie, że tak się niestety stało. Spora część wiernych odpuszcza sobie uczestnictwo w tej Mszy Św. ze względu na dzieci. Czy jest to jednak odpowiedni powód, aby nie przyjść? Nie jestem o tym przekonany. Jednak warto się zastanowić, czy czegoś nie zmienić w przeżywaniu i prowadzeniu rorat. Sposób prowadzenia zależy przede wszystkim od głównego celebransa. Przez cały ubiegłoroczny Adwent to mi przypadły w udziale poranne Msze Św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. Postanowiłem, że zamiast jednej rozmowy z dziećmi w ramach kazania, trochę ją skrócę, aby móc zwrócić się do rodziców i pozostałych wiernych, uczestniczących w tej Eucharystii. Było to dla mnie nowe doświadczenie, które okazało się dobrym sposobem mówienia o Panu Bogu nie tylko dzieciom, ale i pozostałym ludziom. Później taki sposób przeniosłem na niedzielne Msze Św. z udziałem dzieci. W czasie Adwentu warto nie rezygnować z rorat. Nawet jeżeli w Twojej parafii jest to Msza Św., w której spory udział mają dzieci, to i tak uważam, że warto na nią chodzić. Trochę inne podejście możemy mieć do rorat w momencie, gdy musimy na nich być właśnie ze względu na dzieci, a praktycznie rzecz biorąc, z obowiązku. Czy spotkaliście się z sytuacją, w której, będąc katechetą, proboszcz parafii, na której terenie znajduje się Wasza szkoła, w której pracujecie, wymagał od Was codziennej obecności na roratach? Jeżeli jest to proboszcz kontaktowy, dobry dla ludzi, szanujący katechetów, to sądzę, że z takim człowiekiem będzie można spokojnie się porozumieć i być może podzielić zadania na czas Adwentu. Przypuszczam jednak, że tegoroczne przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia nie będzie w ogóle przypominało tego, co do tej pory przeżywaliśmy. Mam wrażenie, że jako katecheci musimy się przygotować na to, że Adwent będzie skromniejszy. Niestety nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Sami dobrze pewnie widzicie, że obecnie niczego nie da się przygotować na dłuższy czas. Przykład? Przygotowanie rodzin do Pierwszej Komunii Świętej. Do tej pory w mojej parafii było jedno spotkanie z rodzinami, czyli jedna katecheza dla rodziców. W październiku my, jako katecheci, mieliśmy udać się do poszczególnych rodzin, aby je jeszcze lepiej poznać. Niestety sytuacja związana z pandemią nie pozwoliła nam na takie spotkania. Nadal jednak szukamy jakiegoś sposobu katechezy dla rodziców i ich dzieci. Czas pokaże, co jeszcze będzie można zrobić. Pamiętajmy nie tylko o Mszy Św., lecz także o modlitwie. Zawsze i w każdej możliwej sytuacji starajmy się o nią zadbać. Sami dobrze wiemy, że modlitwa jest dla nas momentem bardzo konkretnego spotkania – budowania osobistej relacji z Bogiem. Katecheta, który nie jest człowiekiem modlitwy, nie będzie dobrym nauczycielem. Oczywiście nie chodzi mi o przygotowanie metodyczne do katechezy, bo można ją poprowadzić, przedstawiając konkretne informacje i tylko na tym się skoncentrować. Katecheza jest jednak momentem rozwijania wiary. Jeżeli mamy w młodych ludziach o nią zadbać, to tym bardziej jest potrzeba, abyśmy i my sami dbali o swoją wiarę z należytym szacunkiem i zaangażowaniem. Potraktujmy czas Adwentu jako możliwość przeżycia pięknych rekolekcji, przygotowanych przez Pana Boga dla każdego z nas. Pozwólcie, że w tym momencie powrócę do Wielkiego Postu 2020. Wiemy dobrze, jak ten czas przebiegł. W początkowym okresie rozszerzającej się pandemii mieliśmy do czynienia z sytuacjami, do których nikt z nas wcześniej nie był przygotowany. Zamknięte szkoły, lockdown państwa, zakaz wychodzenia z domów dla dzieci i młodzieży; choroba, która naprawdę stała się plagą dla nas, a w dodatku chwile, podczas których czuliśmy się bezradni i osamotnieni. To wszystko spotkało nas nie stopniowo, tylko spadło w jednym momencie, paraliżując dotychczasowe życie społeczne, państwowe i religijne. Poniekąd myślę, że czas owego Wielkiego Postu był dla mnie w rzeczywistości momentem bardzo głębokich rekolekcji w ciągu życia. Dla mnie, jako księdza, pokazał on, jak bardzo brakuje mi drugiego człowieka, a jako katechety – jak bardzo brakuje mi uczniów. Z drugiej strony był okazją do spojrzenia głębiej w siebie i swoją relację z Bogiem. Ten czas Wielkiego Postu potraktowałem jako możliwość dołączenia się do rekolekcji dawanych przez samego Najwyższego. Sądzę, że podobnie może być z tegorocznym Adwentem. Pisząc ten artykuł, nie zdaję sobie sprawy z tego, w jakiej sytuacji będę na początku grudnia. Wszystko to, co dzieje się obecnie w świecie i w naszym kraju, dzieje się w sposób bardzo nagły i niemożliwy do przewidzenia. Być może będzie tak, że, drogi katecheto, czytasz te słowa... Archidiecezja Krakowska zastrzega wszelkie prawa do serwisu. Użytkownicy mogą pobierać i drukować zdjęcia znajdujące się w serwisie do użytku osobistego i ewangelizacji. Publikacja, lub rozpowszechnianie zdjęć niniejszego serwisu lub jej sprzedaż, bez uprzedniej, zgody Archidiecezji Krakowskiej są zabronione i stanowią naruszenie ustawy o prawie autorskim. Zapraszamy do kontaktu poprzez email: biuroprasowe@ Projekt i wykonanie: Czas Bożego Narodzenia przeżywamy z dziećmi czytając im lub pokazując historię Narodzenia Zbawiciela. To również czas nauki śpiewania kolęd, które często przynoszą obrazy proste do przyswojenia dla najmłodszych. Jednak staramy się też stawiać trochę trudniejsze zadania do wykonania. 1. Dla dzieci zaczynających naukę czytania, pisania, przygotowałam zadanie, w którym należy uporządkować wydarzenia chronologicznie. Mogą to zrobić dowolnie, rysując strzałki, wycinając i klejąc w prawidłowej kolejności, a nawet przepisując. 2. Dzieciaki lubią labirynty, więc szukają drogi do stajenki 3. Lubimy szukać różnic na obrazkach, dla młodszych może być to kolorowanka 4. Każdego roku staramy się zrobić własny model szopki. W tym roku spodobał nam się ten, choć nie wiemy kto jest autorem tego pomysłu. Boże Narodzenie to główna prawda chrześcijaństwa i punkt zwrotny w całej historii zbawienia. Katecheza powinna pomagać wychowankom w osobistym spotkaniu z Bogiem, który z miłości do człowieka staje się bezbronnym Dzieckiem. Bóg, który zaskakuje miłością W czasie katechez dotyczących Wcielenia Syna Bożego i Bożego Narodzenia pierwszym zadaniem katechetów jest wyjaśnianie wychowankom, że chrześcijaństwo to jedyna religia na świecie, która głosi zaskakującą i zdumiewającą prawdę o Bogu, który staje się człowiekiem. Święta Bożego Narodzenia przypominają nam o tym, że Bóg przyszedł do nas osobiście, w naszej ludzkiej, widzialnej naturze! Uczynił to, chociaż z góry wiedział, że zostanie przez ludzi potraktowany jak złoczyńca i będzie śmiertelnie skrzywdzony na krzyżu. Zapowiadał to swoim uczniom i przygotowywał ich na dni swojej udręki. W znanej kolędzie – Bóg się rodzi – śpiewamy o paradoksach Bożego Narodzenia. Przyjście Boga w ludzkiej naturze to wydarzenie bardziej niezwykłe niż zamarzający ogień, ciemniejąca światłość czy ograniczona nieskończoność. Po grzechu pierworodnym i po grzechach kolejnych pokoleń, które zamieniły naszą planetę po części w dolinę ciemności i padół łez, ludzie marzyli o tym, żeby być blisko Boga, żeby On nie zraził się do nas i żeby nie przestał nas kochać. Nikt jednak z ludzi, w najpiękniejszych choćby wyobrażeniach i nadziejach, nie marzył o tym, żeby to Bóg do nas przyszedł – osobiście, w naszej naturze – i żeby z miłości do nas pozwolił się przybić do krzyża po to, byśmy odtąd byli już zupełnie pewni, że kocha nas nieodwołalnie i dosłownie za wszelką cenę. Aż tak niezwykły znak miłości mógł wymyśleć jedynie Bóg! Nawet najwięksi mistycy nie wpadliby na pomysł, żeby prosić Boga o to, by z miłości do nas stał się jednym z nas! Narodzenie Boga w ludzkiej naturze całkowicie przekracza nasze wyobrażenia o tym, jak bardzo jesteśmy kochani przez Stwórcę. Nie jesteśmy w stanie wymyślić Boga, który staje się człowiekiem po to, żebyśmy dosłownie zobaczyli Jego miłość. Nikt z nas nie wymarzyłby Boga, który przychodzi do nas w ludzkiej postaci, chociaż z góry wie, że zostanie najbardziej drastycznie skrzywdzony w całej historii. Żadna inna religia nie głosi, że Bóg do tego stopnia kocha człowieka, iż oddaje za nas życie w naszej ludzkiej naturze! Tylko chrześcijaństwo głosi światu niesłychanie Dobrą Nowinę o tym, że los każdego z nas jest dla Boga ważniejszy niż Jego własny los! POLECAMY Ukrzyżowanie Dzieciątka Jezus Podstawowa trudność w zachwyceniu się Bogiem, który przychodzi do nas w ludzkiej naturze i rodzi się jako bezbronne Dziecko, śmiertelnie zagrożone przez Heroda, wynika z faktu, że katechizowani od dzieciństwa słyszą o Bożym Narodzeniu i że w konsekwencji wcielenie Boga staje się dla nich czymś oczywistym i zwyczajnym. „Oswojenie się” z Bożym Narodzeniem już od dzieciństwa ułatwia nam wiarę w przyjście do nas Syna Bożego w widzialnej postaci. Utrudnia nam jednak pogłębioną refleksję nad znaczeniem tego najbardziej niezwykłego i nieoczekiwanego znaku miłości Boga do człowieka. Zadaniem katechetów jest ukazywanie wychowankom tajemnicy Bożego Narodzenia w taki sposób, jakby dopiero teraz po raz pierwszy w życiu usłyszeli o tym, że Bóg rodzi się w betlejemskiej stajni jako bezbronne Dziecko! Pomocą w takim właśnie odkrywczym uświadamianiu sobie tego, co świętujemy w uroczystość Bożego Narodzenia, może być nawiązanie w czasie katechezy do wystawy, jaką w 1988 r. zorganizowano na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Była to wystawa, która ukazywała chrześcijaństwo widziane oczyma dzieci. Wśród prac małych artystów, które wzbudziły największe zainteresowanie, był rysunek zatytułowany Ukrzyżowanie Dzieciątka Jezus. Dziewięcioletni chłopczyk narysował nowonarodzonego Jezusa w żłóbku wyścielonym cierniami zamiast sianem, a na Boże Dziecię padało światło gwiazdy betlejemskiej, które miało kształt krzyża. Zwykle Boże Narodzenie kojarzy się katechizowanym z radością z przyjścia do nas Syna Bożego i pogodnym, rodzinnym klimatem tego święta. W rzeczywistości Wcielenie Jezusa Chrystusa to początek Jego drogi krzyżowej. To pierwsza stacja męki Pańskiej. Z miłości do człowieka Bóg stał się dzieckiem, dla którego nie było miejsca w gospodzie. Dzieckiem, które urodziło się w ubogiej stajence i które Herod chciał zabić. Jezus utożsamia się z losem dzieci Warto przypominać katechizowanym, że wcielony Syn Boży, który przyszedł na świat jako bezbronne dziecko, w swojej publicznej działalności właśnie dzieciom okazywał szczególną miłość. Jezus błogosławił dzieci, stawał w ich obronie, ukazywał ich czyste piękno, a demoralizatorów i tych, którzy wyrządzali dzieciom krzywdę, stanowczo upominał i przestrzegał. W kontekście szczególnej troski Jezusa o los dzieci warto się odwołać do książki Ziemia, planeta ludzi, w której jej autor – A. de Saint-Exupéry – w jednym z rozdziałów opowiada o swoim spotkaniu w pociągu z grupą polskich górników, którzy w 1937 r. utracili pracę i z rodzinami wracali z Francji do Polski. Byli skrajnie zmęczeni i smutni. Obserwując mężczyznę i kobietę, którzy przytuleni do siebie, spali na podłodze wagonu trzeciej klasy, Exupéry napisał: Ten mężczyzna i ta kobieta poznali się kiedyś, mężczyzna uśmiechał się na pewno do kobiety, na pewno przyniósł jej kwiaty po pracy. A kobieta pewna swego wdzięku, z upodobaniem podniecała może jego niepokój. Niepojęte, jak mogli stać się tymi bryłami gliny. Snując takie refleksje, Exupéry dostrzegł ich śpiące dziecko: Cóż to była za twarzyczka! Z tej pary narodził się ten jakby złocisty owoc. Z tych ciężkich łachmanów zrodziło się arcydzieło piękna i wdzięku. Pochyliłem się nad gładkim czołem, delikatnym zarysem ust i powiedziałem do siebie: oto muzyk, dziecięcy Mozart, piękna zapowiedź życia. Mali książęta z bajki nie mogli być inni: otoczony opieką i staraniem, kształcony, wychowany, kim mógłby zostać! Kiedy drogą skrzyżowań uzyskuje się nowy gatunek róży, wszyscy ogrodnicy są poruszeni. Izoluje się tę różę, pielęgnuje, otacza dbałością. Ale nie ma ogrodnika dla ludzi. Mały Mozart trafi pod walce maszyny. Największe swoje wzruszenie będzie czerpał z banalnej muzyczki w zaduchu tancbudy. W każdym z tych ludzi, w jakimś stopniu, został Mozart zamordowany. Tylko Duch, jeśli tchnie na glinę, może stworzyć Człowieka. Warto podzielić się w czasie katechez powyższymi refleksjami francuskiego lotnika, myśliciela i autora Małego Księcia. Warto uświadamiać dzieciom i młodzieży, że jeśli nie dbają o własny rozwój w miłości, wolności i radości dzieci Bożych, jeśli popadają w uzależnienia i grzechy, jeśli ulegają demoralizatorom, to sami coraz bardziej cierpią i jednocześnie zadają niewyobrażalny ból Dzieciątku Jezus, które utożsamia się z nimi i z ich losem. Zadaniem katechizujących jest mobilizowanie wychowanków do czujności, do stawiania sobie mądrych wymagań, do stanowczej pracy nad własnym charakterem i do świętości, żeby Dzieciątko Jezus nie było w nich ponownie krzyżowane. Boże Narodzenie: szczyt empatii W ostatnich dziesięcioleciach w psychologii i pedagogice bardzo modne stało się słowo empatia. Dojrzali wychowawcy wiedzą, że chodzi tu o niezwykle ważną w wychowaniu umiejętność, jaką jest zdolność szczególnie trafnego wczuwania się w niepowtarzalny świat drugiej osoby. Jedynie te osoby jesteśmy w stanie mądrze kochać i skutecznie wspierać w wychowaniu, które rozumiemy w ich wyjątkowości, w ich niepowtarzalnych sposobach myślenia, przeżywania, patrzenia na siebie, na innych ludzi i na otaczający świat. Empatia to swego rodzaju psychiczne „wejście” do wnętrza drugiego człowieka, to „wcielenie się” w jego subiektywny świat myśli, przeżyć, pragnień, lęków i nadziei. To zdolność popatrzenia na rzeczywistość z perspektywy tej drugiej osoby, z perspektywy jej specyficznej historii, jej osobowości, wrażliwości, sumienia, otrzymanego wychowania, życiowych sukcesów i zranień. To zdolność wczuwania się w to, co dla danej osoby oznacza Bóg i człowiek, życie i śmierć, radość i ból, przyjaźń i samotność, przeszłość i przyszłość. Mówiąc obrazowo, empatyczne wczuwanie się polega na tym, żeby dać się wprowadzić do świata przekonań, przeżyć i pragnień drugiego człowieka tak, jakby wprowadzał on nas do swojego mieszkania, by nam pokazać, jak ono jest zbudowane i umeblowane, jak wygląda ono od środka, jaki klimat i duch w nim panuje. Empatia polega na psychicznym „zamieszkaniu” w niepowtarzalnym świecie tej drugiej osoby po to, żeby zobaczyć, co myśli i jak się czuje ktoś, kto funkcjonuje w takim właśnie świecie, jakie krajobrazy i perspektywy tam dominują, jakie są tam źródła radości, a co niepokoi, czy może wręcz przeraża. Empatia oznacza wczuwanie, ale nie utożsamianie się z drugim człowiekiem, z jego przekonaniami, przeżyciami czy dążeniami. Trzeba o tym pamiętać szczególnie wtedy, gdy świat naszych wychowanków okazuje się z jakiegoś względu pogmatwany, niespokojny, pełen bólu, chaosu, poczucia bezradności czy beznadziei. Utożsamiając się w takiej sytuacji z drugim człowiekiem, moglibyśmy wprawdzie trafnie wczuwać się w jego subiektywną sytuację, ale nie moglibyśmy mu pomóc. Co więcej, utożsamianie się z rozmówcą groziłoby osobie słuchającej popadnięciem w te same stany czy trudności, które przeżywa nasz bliźni. Kto jest dojrzały w empatii, ten stara się wczuć, niemal „wcielić” w niepowtarzalny świat drugiego człowieka, wejść do jego psychicznego i duchowego „mieszkania”, wczuć w jego subiektywne przekonania i przeżycia, pozostając jednak sobą, czyli zachowując swoją osobowość, swoje sposoby myślenia i przeżywania, własną hierarchię wartości, własne normy moralne, a także świadomość bycia kimś innym niż rozmówca. W świetle powyższych zasad możemy stwierdzić, że mamy w historii ludzkości przykład doskonałej empatii, nieosiągalny dla nikogo z nas. Tym szczytem empatii jest Boże Narodzenie! Wcielony Bóg do tego stopnia wczuwa się w naszą ludzką sytuację, że dosłownie fizycznie, cieleśnie staje się jednym z nas i przeżywa oraz dźwiga w sobie nasz człowieczy los aż do końca – do skrajnie bolesnej formy umierania. Chrystus przyjął ludzkie ciało, ludzką psychikę, ludzką wrażliwość moralną, ludzkie więzi i ludzki los, aż do przeżycia śmierci doczesnej włącznie. Stał się we wszystkim podobny do nas, oprócz grzechu! Stając się człowiekiem, nie przestał być Bogiem. Naprawdę zamieszkawszy w naszym świecie i w naszej naturze, pozostał sobą – Stwórcą i Panem, Miłością i Mądrością, Drogą, Prawdą i Życiem. Wcielony Syn Boży wie, że nie potrzebujemy drugiej osoby na zasadzie lustra, w którym zobaczymy odbicie naszej subiektywności, lecz potrzebujemy przyjaciela, który nas rozumie i wspiera także wtedy, gdy my nie rozumiemy, czy nie umiemy wspierać samych siebie. Warto tłumaczyć katechizowanym, że Bóg nie musiał stawać się człowiekiem po to, żeby nas we wszystkim i do końca rozumieć, bo i bez tego od zawsze znał i zna nasze serca, myśli, przeżycia, lęki czy pragnienia. Mimo to stał się jednym z nas, gdyż w swojej niesłychanej miłości chciał nas upewnić, że nas nie tylko zawsze kocha, lecz także we wszystkim rozumie. On nie tylko wczuwa się w to, co niepowtarzalne w tobie i we mnie, lecz pragnie, byśmy nie mieli już żadnych wątpliwości co do tego, że rozumie nas również wtedy, gdy my nie rozumiemy siebie. Empatia jest warunkiem trafnego okazywania miłości. Dojrzale kochać to każdemu człowiekowi okazywać miłość w inny i niepowtarzalny sposób, czyli za pomocą innych słów, czynów i zachowań. Dzieje się tak właśnie dlatego, że każdy człowiek jest inny i że w związku z tym potrzebuje innych form wsparcia. Jedni się rozwijają i stają się najpiękniejszą wersją samych siebie wtedy, gdy okazujemy im zaufanie i gdy ich przytulamy. Inni potrzebują naszej stanowczości i słów upomnienia. Jeszcze inni potrzebują naszego dystansowania się i naszej stanowczej obrony, bo w swojej słabości chcą nas krzywdzić, albo żyć naszym kosztem. Dopóki nie wczuwamy się w subiektywny i niepowtarzalny świat drugiego człowieka, dopóki nie rozumiemy jego subiektywnych przekonań, przeżyć i pragnień, dopóty nie wiemy, o czym i w jaki sposób z nim powinniśmy rozmawiać oraz w jaki sposób powinniśmy się do niego odnosić, żeby nasza obecność rzeczywiście służyła jego dobru i rozwojowi. Ewangelia ukazuje Chrystusa, który każdego człowieka kocha dosłownie nad życie i który każdemu ze spotykanych ludzi okazuje miłość w sposób niepowtarzalny właśnie po to, żeby dostosować sposoby komunikowania tejże miłości do niepowtarzalnej sytuacji oraz do niepowtarzalnego zachowania danej osoby tu i teraz. Z tego względu Jezus jednych ludzi pocieszał, przytulał, karmił, uzdrawiał, rozgrzeszał i stawiał za wzór. Innych stanowczo upominał i wzywał do nawrócenia. Jeszcze innym przewracał stoły czy strzepywał przy nich pył z sandałów na znak, że nie ma z nimi nic wspólnego i że na razie nie będzie nawet z nimi rozmawiał, bo są przewrotni i odrzucają prawdę. Chrystus potrafił w tak zindywidualizowany sposób okazywać miłość, gdyż w swej wyjątkowej empatii doskonale wiedział, co działo się w myślach i sercach jego rozmówców. Boże Narodzenie odsłania sens ciała Warto wyjaśniać katechizowanym także i to, że Boże Narodzenie do końca odsłania sens ludzkiego ciała. Żadna inna religia, żaden inny system antropologiczny, pedagogiczny czy filozoficzny nie ceni i nie szanuje aż tak bardzo ludzkiego ciała, jak chrześcijaństwo, gdyż tylko ta religia głosi światu, że Bóg stał się ciałem. Ten zdumiewający fakt jest nie tylko potwierdzeniem Bożej miłości do każdego z nas. Jest też szkołą postawy człowieka wobec własnej cielesności. Po grzech... Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów Co zyskasz, kupując prenumeratę? 6 wydań magazynu "Katecheza" Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online Dostęp do filmów szkoleniowych ...i wiele więcej! Sprawdź

boże narodzenie katecheza dla dzieci